
Wysłuchaj rozważania:
CUD 23. Aby wejść do Nieba, trzeba być czystym od najmniejszej winy.
„Panie, kto odpocznie na górze Twojej Świętej? — który chodzi bez zmazy.. “ (Ps 15/14/)
Święta dziewica Gertruda Benedyktynka, chcąc dać do zrozumienia zakonnicom swoim, jak wielkiej czystości duszy wymaga Boski Oblubieniec, aby je przyjął na niebieskie gody, opowiedziała im dwa dziwne widzenia swoje.
Umarła w jej klasztorze jedna młoda zakonnica, którą święta opatka szczególnie kochała dla jej wielkiej cnoty i rzewnej pobożności. Ta strata była dla niej bardzo bolesną i modliła się gorąco za tę drogą duszę; gdy raz w zachwyceniu widzi ją stojącą przed tronem Pana Boga, W wielkiej jasności, strojną w świetne szaty i drogie kamienie. Jednakże spostrzega troskę na jej czole; spuściła oczy jakby zawstydzona, jakby się bała spoglądać na majestat Chwały Bożej, jakby się choćby skryć chciała i uniknąć wejrzenia swego Odkupiciela. Gertruda zdumiona widząc swą córkę duchowną drżącą przed Niebieskim Oblubieńcem, zwróciła się do tegoż mówiąc: „Najsłodszy Jezu, oto sługa Twoja, która ci się zupełnie oddała, czemuż jej nie przyjmiesz w objęcia Twoje, ale ją zostawiasz smutną, bojaźliwą i samotną? czemu jej nie wprowadzisz do wesela, któreś dla niej zgotował? Pan Jezus natychmiast z uśmiechem miłości skinął na zakonnicę, aby się zbliżyła; ale ona drżąca, nieśmiała, więcej się jeszcze strwożyła, nareszcie z niskim pokłonem oddaliła się. Wielkie było zdumienie Gertrudy. Zwraca się nareszcie do duszy: „Jak to, córko moja! rzecze do niej ty się oddalasz od Pana, który cię wzywa do Siebie! Całe życie twoje pragnęłaś połączyć się z Jezusem, a teraz tak ozięble odwracasz się od Niego.
Ach! moja matko, rzecze dusza, nie jestem godną stać przed Obliczem Niepokalanego Baranka; ziemskie plamy szpecą mnie jeszcze. I trzeba być czyściejszą nad promień jasny ażeby się połączyć ze Słońcem Sprawiedliwości. Zapewniam cię, choćby bramy niebieskie szeroko przede mną się rozwarły, nie śmiałabym wejść do Raju, dopóki nie będę oczyszczoną z najmniejszej skazy; chóry dziewic, które idą za Barankiem, nie przyjęłyby mnie do grona swego.
— Jakże to być może, rzecze opatka, gdy cię widzę w takiej jasności i chwale?
-— Ach! odpowie dusza, wszystko to co widzisz, matko moja, jest to tylko rąbek ostatniej szaty nieśmiertelności; to zupełnie, co innego gdy dusza ogląda Boga, gdy się z Bogiem połączy! Ale żeby dojść do tego szczęścia, trzeba być doskonale oczyszczoną”.
Drugie widzenie temu podobne. W tym iż klasztorze umarła w kwiecie wieku siostra tejże zakonnicy, młodsza od niej, ale również bardzo cnotliwa i pełna zasług przed Panem Bogiem. Miała ona wielkie nabożeństwo do Najświętszego Sakramentu. Zgromadzenie modliło się, ofiarowało swoje pokuty i odpusty za tę drogą duszę.
Gertruda widziała ją także jaśniejącą, klęczącą przed Królem Chwały, a z Pięciu Ran Jego tryskały na nią pięć jasnych promieni! wszakże na czole jej widać było chmurę smutku i cierpienia. Święta, znowu się zwracając do Chrystusa: „Jak to być może, o Panie! rzecze Mu, ta dusza tak jaśniejąca chwałą Twoją, nie doznaje przecież zupełnego szczęścia?” Pan Jezus jej odpowiedział, iż ona cieszy się tylko oglądaniem Najświętszego Człowieczeństwa i Ran Jego, a jeszcze nie jest godną oglądać Jego Bóstwa, dla drobnych niedoskonałości, z których nie jest oczyszczoną. Gertruda błagała Zbawiciela o miłosierdzie i przebaczenie, ale otrzymała odpowiedź, iż tylko zadosyćuczynienie żyjących może skrócić jej cierpienia, bo Sprawiedliwość Boska wymaga zupełnego domierzenia kary; co zresztą ta dusza sama doskonale pojmuje i nie chciałaby od tego być uwolnioną. Na co ona skinieniem potwierdzającym dała do zrozumienia, iż tak jest w istocie, a Pan Jezus na znak Swej Łaski ściągnął Rękę nad jej głową.
Od tej chwili święta opatka spełniała różne praktyki pobożne dla ulżenia duszy swej siostry; modliła się za nią szczególniej w czasie Mszy Świętej, i zdawało się jej, iż ją widzi wznoszącą się coraz wyżej ku Niebu. Jednego dnia dusza ta ukazała się jej i rzekła: W nagrodę za moje nabożeństwo do Boskiego Sakramentu Ołtarza, spływają na mnie szczególnie Łaski Przenajświętszej Hostii, gdy Ją za mnie ofiarują; dla tego rychło już wejdę do Nieba i otrzymam koronę Chwały z rąk mojego oblubieńca. O jakżem szczęśliwa, żem Mu tę cześć składała w krótkim przelocie ziemskiego żywota. O, gdyby ludzie wiedzieli, jak Bóg jest dobrym, jak hojnie nagradza za najmniejszą usługę, jakżeby Mu ochotnie służyli!”
Słowa te rozbudziły w całym zgromadzeniu Gertrudy większą cześć i miłość ku Przenajświętszej Eucharystii, oraz bojaźń najmniejszego grzechu, bo za każdy trzeba odpokutować.
CUD 24. Dziwne objawienie o śmierci i Czyśćcu.
Ojciec Ferdynand z Kastylii opisuje dwa wielkie cuda, które Pan Bóg zdziałał! w klasztorze świętego Dominika, w Zamora, mieście królestwa Leonu, w Hiszpanii: pierwszy dla przypomnienia nam, iż nie wiemy godziny śmierci naszej, drugi dla pokazania ciężkości mąk czyśćcowych.
Zdarzyło się kilka razy, iż dzwon kapitularza sam dzwonił, chociaż go nikt nie ciągnął i doświadczenie pokazało, iż to był znak bliskiej śmierci któregoś z zakonników. Jak tylko w klasztorze dał się słyszeć ten głos dzwonu, chociaż nie było nikogo chorego, każdy się gotował co śmierci przez modlitwy, pokutę i przyjmowania Sakramentów świętych. Przerażenie ogólne nie ustawało, aż który z zakonników, dotknięty ciężką chorobą, przeniósł się do wieczności. Ten dzwon był dla nich głosem, o którym powiedziano u Izajasza proroka: Rozpraw dom twój, bo ty umrzesz, a nie zostaniesz żyw“ (Ks. Iz. 38).
Drugie zjawisko więcej się odnosi do naszego przedmiotu.
W tymże klasztorze Św. Dominika, zakonnik jeden wielkiej świątobliwości w ścisłej był przyjaźni z pewnym ojcem Zakonu. Serafickiego, me mniej jak on świątobliwym i cnotliwym. Obaj miłujący Pana Boga i pragnący doskonałości często rozmawiali z sobą o rzeczach duchowych, a przypominając ostrzeżenie dzwonu klasztornego, zawarli z sobą umowę, iż który pierwszy umrze, za pozwoleniem Boskim, pokaże się drugiemu, objawiając mu stan duszy swojej, aby, o ile będzie w Czyśćcu mógł być ratowanym modlitwami przyjaciela. Zakonnik Św. Franciszka pierwej był powołanym na Sąd Boży; wierny danemu przyrzeczeniu, pokazał się dominikanowi, gdy ten z posłuszeństwa zakonnego przyrządzał w refektarzu posiłek dla zgromadzenia. Pozdrowiwszy go mile, objawił mu, iż jest zbawionym z Miłosierdzia Bożego, ale cierpi wiele w Czyśćcu, za mnóstwo drobnych uchybień, za które nie żałował za życia. Potem, aby go zachęcić do ratowania go modlitwami, ukazał mu się cały ogniem gorejący. „Nic na świecie, rzecze mu me może ci dać pojęcia tej strasznej męki. Czy chcesz na to dowodu?“ Położył prawą rękę na stole refektarskim i natychmiast głęboki znak został wyciśnięty jakby od żelaza rozpalonego.
Możemy sobie wyobrazić, jak był wzruszony dobry zakonnik i jak usilnie starał się ratować zmarłego przyjaciela! Zachowano ten stół na pamiątkę cudu, i dotąd go pokazują w klasztorze Zamora. Te dwa dziwne zdarzenia rozbudziły w zakonnikach Św. Dominika zbawienną pamięć o śmierci i bojaźń kary przyszłego żywota.
Cuda Boże w świętych duszach czyśćcowych G. O. Rossignoli, 1935r