Do księdza niesłusznie oskarżonego

21 godzin temu
Zdjęcie: księdza


Jest nam do siebie bliżej, niż się wydaje. I w Twoją, i w moją historię ludzie wątpią. Być może, jak ja, Ty też budzisz się nocami, próbując rozpoznać, co czujesz.

Ten list nie nawiązuje do żadnej bieżącej sprawy poruszanej w Kościele. Wszelka zbieżność dat jest przypadkowa.

Mój Bracie!

Czy mogę tak właśnie do Ciebie w tym liście mówić? Czy zechcesz na czas czytania tego listu zobaczyć we mnie siostrę? Nieśmiało o to proszę – jeżeli tylko cierpienie, z którym się mierzysz, nie uniemożliwia Ci tego.

Długo dojrzewałam do napisania tego listu. Moje własne rany musiały się wystarczająco wyboleć, a moja złość – wyzłościć. Musiałam przeżyć żałobę po czasie, który straciłam i, zamiast zaklinać rzeczywistość, nauczyć się rzucać w ramiona tej, którą mi dano. Musiałam odzyskać nadzieję na życie pełne sensu – choć jest ono tak inne od tego, o którym marzyłam jako dziecko.

WIĘŹ – łączymy w czasach chaosu

Więź.pl to pogłębiona publicystyka, oryginalne śledztwa dziennikarskie i nieoczywiste podcasty – wszystko za darmo! Tu znajdziesz lifestyle myślący, przestrzeń dialogu, personalistyczną wrażliwość i opcję na rzecz skrzywdzonych.

Czytam – WIĘŹ jestem. Czytam – więc wspieram

Spodziewam się, iż Ty, zostając księdzem, również marzyłeś o innym życiu. Gdybym rozmawiała z Tobą twarzą w twarz, zapytałabym o te marzenia. W liście mogę się jedynie domyślać ich treści – wypełnionej prawdopodobnie miłością, wspólnotą, służbą Bogu i ludziom. Treści tak innej od tego, co Cię spotkało.

Nie przeciwstawiać sobie naszych historii

Nie wiem, jak to jest, kiedy ktoś niesłusznie Cię oskarży. A może inaczej – wiem to, ale z pewnością zupełnie inaczej niż Ty. Nie wiem, jak to jest, musieć się wynieść z dnia na dzień z parafii, poradzić sobie z plotkami, oszczerstwami, zostać pozbawionym tego, co do tej pory nadawało Twojemu życiu sens – a to wszystko ze świadomością własnej niewinności.

Nie wiem, jak to jest, kiedy próbuje się odbudować rzeczywistość po uniewinnieniu, zderzając się z tym, iż elementy, które kiedyś były spójne, przestały do siebie pasować. Nie wiem w końcu, jak to jest, kiedy w ludziach kiedyś najbliższych pozostaje już na zawsze nuta dystansu i niedowierzania. Pewnie wielu jeszcze rzeczy nie wiem. Te natomiast, które próbuję sobie nieśmiało wyobrazić, tworzą mi w sercu wielką wyrwę.

Nowość Promocja!
  • Tośka Szewczyk

Nie umarłam. Od krzywdy do wolności

31,20 39,00
Do koszyka
Książka – 31,20 39,00 E-book – 28,08 35,10

Ta wyrwa ma swoje miejsce zaraz obok innej. Tej pierwotnej. Tej, która do dziś powoduje nocne koszmary; która nie pozwoliła mi założyć rodziny; na której opatrunki na zmianę zmieniają mi Bóg i psychiatra. Właśnie ze względu na te dwie wyrwy budzi się we mnie niezgoda na to, co dzieje się w narracjach na temat osób skrzywdzonych przemocą seksualną w Kościele oraz na temat księży bezpodstawnie o tę przemoc oskarżonych.

Nie mam zgody na używanie historii jednych, żeby zneutralizować drugich. Z jednej strony sama wielokrotnie doświadczyłam tego, iż prawdziwość mojej historii była podważana faktem istnienia niesłusznych oskarżeń. Słyszałam też, iż nie powinnam mówić nic głośno, bo przez takich jak ja cierpią później niewinni księża. Cierpisz – wiem. A jednocześnie nie sprawia to przecież, iż moja historia jest fałszywa.

Z drugiej strony słyszałam, jak księża, mówiący o bezpodstawnych oskarżeniach, uciszani byli statystyką: w końcu 9 na 10 oskarżeń okazuje się prawdziwe. Tak jakby miało to przynieść jakąkolwiek ulgę temu jednemu, któremu właśnie złamano życie.

Nie mam zgody na przeciwstawianie sobie naszych historii. Nie mam zgody na kłamstwo, według którego stoimy po przeciwnych stronach barykady, tocząc przeciwko sobie bitwę. Nie chcę z Tobą walczyć, bo wiem, iż nie muszę. Co więcej, uważam, iż jeżeli moje własne serce jest w stanie zmieścić w sobie obie wyrwy – Twoją i moją – to tym bardziej jest w stanie zrobić to wspólnota Kościoła.

Twój ból i mój ból

Kilkukrotnie już w życiu usłyszałam, iż tragedia księży niesłusznie oskarżonych zaczęła się w momencie, w którym skrzywdzeni przemocą seksualną zaczęli głośno mówić o swoich historiach. Myślę, iż to zakłamany obraz rzeczywistości. Że Twój i mój ból – choć skupiony wokół podobnego tematu – ma różne genezy.

Promocja!

Religia jako opium populistów | Duchowość walki | Podróżować – ale dokąd?

32,30 35,90
Do koszyka
Książka – 32,30 35,90 E-book – 29,00 32,30

Tragedia osoby skrzywdzonej zaczyna się w momencie, w którym ksiądz zdecyduje się wykorzystać ją seksualnie. Myślę zresztą, iż jest to tragedia nie tylko skrzywdzonych. Choć my ponosimy bezpośrednie konsekwencje, ból nie zatrzymuje się na nas, a rozlewa się falami dalej, na całą wspólnotę.

W związku z objawami psychicznymi i psychosomatycznymi cierpią bliscy skrzywdzonego. W związku ze zgorszeniem cierpią ci, którzy się o tym dowiadują. Agresją od zgorszonych obrywają Bogu ducha winni, przypadkowi księża. Z chłodem i dystansem księży, wynikającymi z lęku przed przemocą, mierzą się przypadkowi parafianie. I tak boli – kolejnych, kolejnych i kolejnych…

Tragedia niesłusznie oskarżonego księdza zaczyna się z kolei w chwili, w której jakiś człowiek zdecyduje się na kłamstwo. Czasem ten człowiek w pełni zdaje sobie sprawę z konsekwencji tego kłamstwa, czasem sam jest nimi zaskoczony. Kłamstwo to – czasem w ramach głupiego żartu, a czasem w ramach bardzo poważnej zemsty – ma uderzyć w Ciebie. Zdmuchnąć Cię jak domek z kart.

Temat kłamstwa narzuca się sam – skoro wiadomo, iż istnieją księża-przestępcy, skoro realnie ponoszą już oni konsekwencje swoich działań, wydaje się, iż najłatwiej wplątać Twoją historię w koła zębate tej jakiś czas już funkcjonującej machiny. Jeden w tę, czy w tę… Przecież nikt się nie zorientuje. To jednak nie ta machina jest tu sprawcą zła – to raczej człowiek, który postanowił wrzucić w nią Ciebie.

Jeśli będziesz kiedyś miał siłę się modlić – pomyśl o mnie. Ja obiecuję pamiętać o Tobie

Tośka Szewczyk

Czy gdybym ja nie opowiedziała o swojej krzywdzie, Ciebie nie spotkałaby tragedia? Nie wiem. Domyślam się jednak, że, niestety, i tak zostałbyś bezpodstawnie oskarżony i iż jedyne, co by się zmieniło, to temat oskarżenia – pewnie gdyby wykorzystanie seksualne nie było „na czasie”, Twój krzywdziciel wybrałby coś innego, bardziej prawdopodobnego.

Napięcie nieusuwalne

Nie chcę pozwolić na to, żebyśmy stali się dla siebie wrogami. Widzę się raczej jako Twoja siostra w cierpieniu – choć innym, to przecież jednocześnie podobnym. Żadne z nas nie jest sprawcą w stosunku do drugiego. Ty i ja potrzebujemy pomocy. A ludzie, którzy nas skrzywdzili, powinni ponieść tego konsekwencje. Wierzę, iż jest nam do siebie znacznie bliżej, niż wydaje się na pierwszy rzut oka.

Spodziewam się, iż i Ty, i ja, nosimy w sobie niepewność co do przyszłości. I w Twoją, i w moją historię wątpią ludzie – czasem wprost, częściej półsłówkiem, spojrzeniem, zmianą tematu. Być może, tak jak ja, Ty też budzisz się nocami, próbując rozpoznać, czy to, co czujesz, to lęk, złość, czy może już tylko obojętność. Być może tak jak ja czasem milczysz, choć w środku wszystko krzyczy.

Myślę, iż i Ty, i ja doświadczyliśmy zerwań – zaufania, wspólnoty, relacji; iż i Ty, i ja mamy dni, kiedy nie wiemy, czy uda się kiedykolwiek znowu „należeć”. prawdopodobnie oboje spotkaliśmy ludzi, którzy nie wiedzieli, co z nami zrobić – więc woleli odejść. Może Ty również, podobnie jak ja, doświadczyłeś momentu, w którym pomyślałeś, iż prawda może nie wystarczyć. Mam nadzieję, iż i Ty, i ja w rzeczywistości, która rozpadła się na kawałki – szukamy Boga.

Bestseller Nowość
  • Marek Kita

Zostać w Kościele / Zostać Kościołem
Książka z autografem

36,00 45,00
Do koszyka
Książka – 36,00 45,00

Mam w sobie wiele złości na człowieka, który Cię oskarżył. Po pierwsze dlatego, iż zranił Ciebie. Po drugie dlatego, iż używa nas, skrzywdzonych, i naszych historii w sposób instrumentalny – jesteśmy świetnym pretekstem i tematem do wykorzystania. Po trzecie, to właśnie takie sytuacje doprowadzają do coraz większej polaryzacji i kryzysu zaufania.

Czasami ludzie pytają mnie, jak mają wytrzymać to napięcie. Jak mają wierzyć pokrzywdzonym, o ile wiadomo, iż czasem mają też miejsce oskarżenia bezpodstawne? Nie wiem. To napięcie wydaje mi się nierozwiązywalne.

Oprócz kilku prostych myśli – o tym, iż o naszych sprawach należy mówić osobno, a nie razem, i o tym, żeby towarzyszyć każdemu cierpiącemu człowiekowi (zgłaszającemu i oskarżonemu) – nie mam jednoznacznej i kompleksowej odpowiedzi. Skoro, jak mi się zdaje, to napięcie jest nieusuwalne, być może ostatecznie jedynym, co może przynieść nam ulgę, jest świadomość, iż nasz Bóg zna prawdę. Że On jest Prawdą.

Czy Kościół będzie chciał nas zmieścić?

Chciałabym umieć opatrzeć Twoje rany. Spojrzeć Ci w oczy. Pomóc poskładać życie. Chciałabym sprawić, żebyś usłyszał „przepraszam” od człowieka, który Cię skrzywdził. Gdyby to działało w taki sposób, chętnie sama przeprosiłabym Cię w jego imieniu.

Choć nie wiem, co zrobić z Twoim bólem, mam w sercu na niego miejsce. Mam miejsce na Twoją i moją wyrwę.

Mam też nadzieję, iż Kościół kiedyś będzie chciał nas zmieścić – nie uciekać w uproszczenia, ale rozumieć złożoność, nie polaryzować, nie tworzyć narracji o „dobrych i złych”, w której tylko od czasu do czasu zamienia się nas miejscami.

Jeśli będziesz kiedyś miał siłę się modlić – pomyśl o mnie. Ja obiecuję pamiętać o Tobie. Wierzę, iż choć dziś stoimy pośród ruin, Bóg potrafi wznieść z nich na nowo swoją Świątynię. Wierzę, iż Jego miłość może nas ocalić – każdego na swój sposób.

Twoja siostra,

Tośka

PS. jeżeli kiedykolwiek poczujesz, iż nie jesteś w stanie dalej nieść tego wszystkiego sam, pamiętaj, iż również Tobie może zostać udzielona pomoc. Fundacja Św. Józefa tworzy przestrzeń wsparcia także dla osób bezpodstawnie oskarżonych. Punkt VIII ich regulaminu grantowego dotyczy właśnie takich sytuacji.

Przeczytaj także: Tośka Szewczyk, Nie-dzień pełen ciszy. Moja Wielka Sobota

Idź do oryginalnego materiału