Dystopia czy happy end? „Uległość” Houellebecqa oczami muzułmanina

10 godzin temu
Zdjęcie: Houellebecq


Teologia islamu nie jest w „Uległości” źródłem przemocy czy fanatyzmu. Przeciwnie: jawi się jako system realistyczny, rozumiejący ludzką naturę.

Minęła już dekada od głośnej premiery „Uległości” Michela Houellebecqa – powieści, która na trwałe wpisała się w debatę o przyszłości Europy i miejscu, jakie zajmuje w niej islam. W ciągu tych dziesięciu lat książka była regularnie przywoływana jako mroczne proroctwo: nieuchronna islamizacja, szariat za rogiem, burki narzucane kobietom. Ja jednak wciąż zastanawiam się, czy wszyscy czytaliśmy tę samą książkę.

WIĘŹ – łączymy w czasach chaosu

Więź.pl to pogłębiona publicystyka, oryginalne śledztwa dziennikarskie i nieoczywiste podcasty – wszystko za darmo! Tu znajdziesz lifestyle myślący, przestrzeń dialogu, personalistyczną wrażliwość i opcję na rzecz skrzywdzonych.

Czytam – WIĘŹ jestem. Czytam – więc wspieram

Wizja „Soumission” (tytuł oryginału) nie jest bowiem ani dystopią, ani antyislamskim manifestem – co sam autor wielokrotnie podkreślał w wywiadach od czasu publikacji. To raczej diagnoza duchowego stanu Zachodu, który utracił swoją metafizyczną kotwicę i nie znajduje jej już ani w liberalizmie, ani w chrześcijaństwie. Diagnoza z zaskakująco życzliwą wobec islamu sugestią, iż to właśnie ta religia – której Houellebecq ani nie romantyzuje, ani nie demonizuje – może stanowić dla wielu osób odpowiedź na egzystencjalną pustkę nowoczesności.

Islam jako ratunek przed nihilizmem

François, protagonista „Uległości”, profesor literatury na paryskiej Sorbonie, to postać obecna w rzeczywistości bardziej ciałem niż duchem. Wyjałowiony z uczuć, idei i więzi, prowadzi życie mechaniczne – jego relacje z ludźmi są powierzchowne, erotyzm nijaki, a praca akademicka pozbawiona sensu. W tle tej osobistej pustki dokonuje się zmiana polityczna: zwycięstwo muzułmańskiego kandydata w wyborach prezydenckich i przejęcie przez Bractwo Muzułmańskie wiodącej roli we francuskiej polityce.

Kiedy jednak Ben Abbes, lider Bractwa, obejmuje urząd, nie nadchodzi żadna apokalipsa. Dzieje się coś zaskakująco zwyczajnego. Gospodarka się stabilizuje. Przestępczość spada. Społeczne napięcia – zwłaszcza między radykalną młodzieżą muzułmańską a skrajną prawicą – wyraźnie słabną.

Polityczne zwycięstwo Bractwa nie skutkuje powszechną islamizacją. Organizacja de facto przejmuje jedynie resort edukacji, pozostawiając strategiczne obszary państwa – finanse, bezpieczeństwo, wojsko – dotychczasowym, laickim elitom. Nowy prezydent okazuje się mieć też poglądy niezależne od islamu – jest na przykład zwolennikiem katolickiej koncepcji dystrybutyzmu.

Houellebecq zdaje się sugerować, iż kiedy społeczeństwo nie oferuje ludziom głębszego sensu, mogą oni poszukiwać go tam, gdzie otrzymują klarowność, choćby za cenę osobistej wolności

Arkadiusz Miernik

Udostępnij tekst
Facebook
Twitter

Sorbońska uczelnia, najważniejsze miejsce akcji powieści, staje się instytucją islamską, ale inne szkoły – świeckie, chrześcijańskie, żydowskie – przez cały czas funkcjonują. Obowiązek zasłaniania włosów przez kobiety dotyczy jedynie placówek muzułmańskich. Alkohol wciąż jest dostępny i powszechnie spożywany, choćby przez niektórych muzułmanów, prostytucja ma się dobrze. Nikt nie ingeruje w obyczajowość niemuzułmańskich Francuzów. Jedyną istotną zmianą pozostaje legalizacja poligamii, choć i ona nie ogranicza istniejących wcześniej swobód. choćby śluby cywilne par jednopłciowych pozostają legalne.

Bractwo Muzułmańskie nie zamierza bowiem zastępować francuskiego systemu prawnego szariatem. Jak tłumaczy Houellebecq (dowodząc przy tym całkiem niezłej orientacji w teologii islamu), organizacja ta uznaje koncepcję tzw. szariatu mniejszości (fiqh al-aqallijjat), która zaleca muzułmanom funkcjonowanie w społeczeństwie niemuzułmańskim bez narzucania mu własnych norm.

Nie jest to jedynie zabieg taktyczny. Emerytowany oficer wywiadu wyznaje Françoisowi, iż przez lata poszukiwał dowodów na związki Bractwa z islamskimi ekstremistami – i nie znalazł nic. Wręcz przeciwnie: to właśnie salaficcy radykałowie protestują przeciwko nowemu porządkowi, który nie spełnia ich religijnych oczekiwań.

Porządek i sens

Teologia islamu nie jest w „Uległości” źródłem przemocy czy fanatyzmu. Przeciwnie: jawi się jako system realistyczny, rozumiejący ludzką naturę. Nie walczy z pragnieniami, ale nadaje im ramy. Dostrzega potrzebę hierarchii, sensu, rytmu. Rozumie, iż życie bez zakorzenienia – duchowego i społecznego – staje się nie do zniesienia.

Ten przekaz przemawia choćby do wielu intelektualistów z Sorbony, którzy decydują się na konwersję nie tylko z powodów pragmatycznych – by kontynuować karierę na uczelni – ale także dlatego, iż odnajdują w islamie coś, czego brakowało im wcześniej. Oczywiście nie gardzą też łatwo aranżowanymi małżeństwami z dwiema lub trzema kobietami.

Promocja!
  • Małgorzata Łukasiewicz

Dziwna rzecz − pisanie

23,52 29,40 Do koszyka

Te ostatnie nie wydają się zresztą z tego patriarchalnego układu szczególnie niezadowolone. Choć książka wpisuje się w charakterystyczny dla Houellebecqa brak zainteresowania kobiecą perspektywą, to przedstawione w niej muzułmanki lepiej odnajdują się w jasno zdefiniowanych rolach tradycyjnego małżeństwa niż w liberalnym hedonizmie. Francuzki, z którymi François odbywa mechaniczne i niesatysfakcjonujące stosunki, są równie zagubione i wypalone jak on sam. Houellebecq zdaje się sugerować, iż kiedy społeczeństwo nie oferuje ludziom – zarówno mężczyznom, jak i kobietom – głębszego sensu, mogą oni poszukiwać go tam, gdzie otrzymują klarowność, strukturę i poczucie znaczenia, choćby za cenę osobistej wolności.

François czyta książkę „10 pytań o islam”, autorstwa nowego rektora Sorbony (również konwertyty), bez większego entuzjazmu, ale też bez intelektualnego sprzeciwu. Jego decyzja o przyjęciu islamu, choć motywowana głównie niechęcią do dotychczasowego życia, nie jest całkowicie pozbawiona pewnego entuzjazmu. Powieść kończy się jego słowami: „Otworzy się przede mną nowa szansa: szansa na drugie życie, niemające większego związku z poprzednim. I niczego nie będę żałować” (przeł. Beata Geppert, W.A.B 2015).

Nie ostrzeżenie, ale diagnoza

To, iż „Uległość” nie stanowi antyislamskiego pamfletu, za który często jest brana, potwierdzają liczne wypowiedzi samego Houellebecqa. Choć wiele osób wciąż cytuje jego dawną opinię, iż „islam to najgłupsza z religii”, pisarz – jak sam przyznał – zmienił zdanie po lekturze Koranu. Przestał postrzegać islam jako wiarę terrorystów, a zaczął jako religię jak każdą inną – nie lepszą, ani nie gorszą.

W jednym z wywiadów Houellebecq zdradził, iż pierwotnie planował zakończyć powieść duchowym doświadczeniem Françoisa, które doprowadziłoby go do powrotu na łono chrześcijaństwa. Ostatecznie uznał jednak ten wątek za niewiarygodny. „Katolicyzm się wypalił i przegrał z ideą republikańską” – skwitował bez ogródek w wywiadzie dla „New York Times’a” w 2015 r.

Dodał także, iż islam może być dla współczesnych Europejczyków bardziej przystępny niż religia ich przodków: jasny, uporządkowany, zrozumiały. „Islam jest łatwiejszy” – stwierdził, dodając, iż kontemplacja rzeźb w średniowiecznym kościele wydaje się dziś czymś tak odległym i nieczytelnym, iż islam okazuje się w porównaniu z takim doświadczeniem „mniej egzotyczny niż katolicyzm”.

Nie taki islam straszny?

Dla ludzi straszących islamizacją Europy „Uległość” to powieść o podboju. Dla mnie – Europejczyka, który przeszedł na islam już ćwierć wieku temu – to raczej opowieść o poszukiwaniu lepszych sposobów bycia człowiekiem. Takich, które – w przeciwieństwie do wyczerpanego liberalizmu – wciąż wiedzą, co odpowiedzieć na pytanie: „jak żyć?”. To opowieść o zagubionych oraz tych, którzy próbują odnaleźć drogę powrotną.

Houellebecq nie maluje islamu w różowych barwach, ale też nie wywołuje wokół niego moralnej paniki. Traktuje go jako element rzeczywistości, oferujący – przynajmniej niektórym – sensowną alternatywę.

Tytułowa uległość nie jest najgorszym, co może człowieka spotkać – w męskim świecie Michela Houellebecqa może wręcz stanowić szczęśliwe zakończenie.

Przeczytaj również: Muzułmańska recepcja Biblii

Idź do oryginalnego materiału