Wielka Brytania jako pierwszy kraj na świecie zastosowała kontrowersyjną metodę zapłodnienia in vitro z wykorzystaniem materiału genetycznego od trojga “rodziców”. Choć technologia ta daje nadzieję rodzinom zagrożonym przekazaniem ciężkich chorób mitochondrialnych, budzi też poważne wątpliwości natury etycznej i społecznej.
„Trzecia osoba” w kodzie genetycznym dziecka
Procedura przeprowadzana w Newcastle Fertility Centre polega na tzw. transferze przedjądrowym (ang. pronuclear transfer). Umożliwia ona „wymianę” wadliwych mitochondriów matki na zdrowe pochodzące od dawczyni, dzięki czemu dziecko dziedziczy DNA od trzech osób: matki, ojca oraz anonimowej kobiety-dawczyni.
Chociaż DNA mitochondrialne odpowiada jedynie za niewielki procent informacji genetycznej, wielu bioetyków zauważa, iż sam fakt ingerencji w strukturę genetyczną zarodka — skutkujący jego późniejszym dziedziczeniem na kolejne pokolenia — może otwierać niebezpieczny precedens.
Argumenty przeciwników metody
Środowiska etyczne i religijne od lat ostrzegają przed tego typu technologiami, wskazując na kilka kluczowych problemów:
- Naruszenie tożsamości biologicznej dziecka – Choć dawczyni przekazuje jedynie mitochondria, które zawierają mniej niż 0,1% DNA, wielu etyków podkreśla, iż w praktyce dziecko ma biologiczny związek genetyczny z trzema osobami. Może to wpływać na jego poczucie tożsamości i wiązać się z dylematami natury psychologicznej i społecznej.
- Eugenika i pierwszy krok do „dzieci projektowanych” – Przeciwnicy zwracają uwagę, iż technika może torować drogę do bardziej zaawansowanych form inżynierii genetycznej, w tym modyfikowania cech wyglądu, inteligencji czy innych adekwatności dziecka. To z kolei grozi powrotem do idei „ulepszania” człowieka, uznawanej za formę nowoczesnej eugeniki.
- Nieprzewidywalne skutki długoterminowe – Pionierska metoda została zaaprobowana pomimo niewielkiej liczby badań o charakterze długoterminowym. Nie wiadomo, jak zmodyfikowane DNA mitochondrialne wpłynie na zdrowie dziecka w późniejszym życiu czy na jego potomstwo.
- Ominięcie granic prawnych i etycznych – Donacja mitochondrialna jest w tej chwili legalna tylko w kilku państwach. Zdaniem niektórych ekspertów, wyjątki prawne dla procedur jak ta zastosowana w Wielkiej Brytanii mogą odebrać społeczeństwom realny wpływ na ograniczanie potencjalnych nadużyć biotechnologii.
Głos zaniepokojonych etyków
Profesor David Albert Jones z Anscombe Bioethics Centre wskazuje, iż choć cel — ochrona dzieci przed ciężką chorobą — wydaje się szlachetny, to środki mogą prowadzić do „zatarcia fundamentalnych granic biologicznego pokrewieństwa”. Z kolei organizacje pro-life uznają manipulację genetyczną na zarodkach za formę ingerencji w życie ludzkie na etapie, w którym powinno ono być bezwarunkowo chronione.
Utylitaryzm kontra godność człowieka
Zwolennicy metody podkreślają, iż każde narodzone zdrowe dziecko to sukces medycyny i ulga dla rodziny. Jednak pytania pozostają: czy dobro jednostki może przeważyć nad wartościami, które chronią przyszłe pokolenia? Gdzie postawimy granice ingerencji technicznej w ludzką egzystencję?
Chociaż technologia donacji mitochondrialnej to bezsprzeczne osiągnięcie biologii i medycyny, jej upowszechnienie powinno być poprzedzone głęboką, społeczną debatą. Dopiero wtedy możliwe będzie znalezienie równowagi między postępem naukowym a ochroną wartości etycznych, które definiują nas jako społeczeństwo.
źródło: rp.pl