List abp. Rysia trafił w "beton" Episkopatu. "Zrobił im taki wyłom, iż niełatwo sobie poradzą"

8 godzin temu
Dla jednych to głos, jakiego nie słyszeliśmy z Kościoła od lat. Inni będą wytykać działanie w kontrze do Episkopatu. Arcybiskup Grzegorz Ryś swoim listem do wiernych trafił w czułe punkty – nie tylko najwyższych hierarchów w Polsce. – Zrobił im taki wyłom, z którym niełatwo sobie poradzą – mówi jeden z rozmówców naTemat. Ale czy naprawdę dojdzie do jakiegoś przełomu?


Nic tak dobrze nie pokazało ostatnio podziału w Kościele jak dwie konkretne sytuacje. Na Jasnej Górze biskup Antoni Długosz oświadczył, iż "przyjmowanie migrantów nie mieści się w porządku miłosierdzia" i modlił się za członków Ruchu Obrony Granic. Później abp Grzegorz Ryś zdecydował się na krok, który mógł naruszyć "beton" Episkopatu.

Abp Ryś: Miejcie odwagę zamilknąć


Specjalny list kard. Rysia odczytano w kościołach parafii diecezji łódzkiej w niedzielę 20 lipca. Biskup zaapelował o "nawrócenie języka" w kwestii migrantów i używanie "Jezusowego sposobu wypowiedzi". To zupełnie inny styl niż podczas show polityków PiS i biskupów na Jasnej Górze. Powiedzmy wprost – to był polityczny zjazd, o którym więcej pisała w naTemat Katarzyna Zuchowicz.

– O tym, co wydarzyło się na Jasnej Górze z udziałem biskupów, nie ma co dyskutować – to wszystko odbyło się na zamówienie polityczne. Wiec partyjny i propaganda siana przez dwóch biskupów, do tego oparta na fake newsach – przekonuje dla naTemat ojciec Paweł Gużyński, jezuita.

PiS bezwstydnie wykorzystuje Jasną Górę od lat, a przecież do dla wielu Polaków święte miejsce. Są jednak dwie strony medalu – wszystko odbywa się za przyzwoleniem najważniejszych hierarchów.

Dlatego list abp. Rysia wzbudził tyle emocji, bo stawia na głowie narrację przyjętą przez Kościół. "Zawarte w nim słowa to realny gamechanger" – ocenił Tomasz Terlikowski na łamach WP. W liście, który w całości można przeczytać na stronie Archidiecezji Łódzkiej, duchowny poruszył dwie najważniejsze sprawy.

Pierwsza to spór o uchodźców i migrantów. "KAŻDY CZŁOWIEK ma prawo wybrać sobie miejsce do życia; i ma prawo w tym miejscu być uszanowanym w swoich przekonaniach, kulturze, języku i wierze. Chrześcijaństwo nie jest religią plemienną (...)" – brzmi fragment listu.

I zaapelował o "nawrócenie języka" oraz "Jezusowy sposób wypowiedzi". "Miejcie odwagę przynajmniej w takich wpadkach zamilknąć i nie dokładać ognia do tak rozpalonej rzeczywistości. Póki co, panujący dyskurs zarówno godzi w przybyszów, jak i przetrąca inicjatywy, motywacje i siły tych, którzy chcą im pomóc" – napisał Grzegorz Ryś.

Druga sprawa dotyczy konkretnego działania arcybiskupa. "Postanowiłem powołać do życia taką komisję - do zbadania zjawiska wykorzystania seksualnego osób małoletnich - dla obszaru wyłącznie naszej Archidiecezji. Będzie to komisja prawdziwie niezależna (...)" – poinformował.

Abp. Ryś sam przyznał na wstępie listu, iż zdecydował się na taką formę przekazu w związku z "ważnymi pytaniami, które szczególnie w ostatnich tygodniach 'wiszą w powietrzu' i których nie wolno zostawić bez odpowiedzi".

"Kardynał Ryś po prostu nie zdzierżył"


– Działanie kardynała Rysia popieram z całego serca. Zwracałem wielokrotnie uwagę na to, iż biskupi już dawno powinni ujawnić pluralizm opinii. Obsesyjne dążenie do tego, aby zachować jedność biskupiego frontu, nie służy Kościołowi – ocenia dla naTemat ojciec Gużyński, kiedy pytamy go o treść listu.

Jednocześnie jezuita nie podpisuje się pod stwierdzeniem o nowym "bastionie" w Episkopacie. – Intencją księdza kardynała nie jest to, aby antagonizować Episkopat, czy wprowadzać ostre podziały, tworzyć frakcje lub brać udział w jakiejś wojence. Natomiast w pełni zdaje sobie sprawę z tego, iż tego typu wystąpienie, spowoduje konsekwencje. Do części biskupów dotarło, iż jego pogląd na pewne sprawy jest tak bardzo inny, iż różnica stanowisk nie mogła być dłużej przemilczana – wyjaśnia duchowny.

Z dystansem do listu odnosi się prof. Stanisław Obirek, teolog i były jezuita. Jego zdaniem to przede wszystkim "PR-owa zagrywka i złagodzenie bardzo złego wrażenia", jakie wywarło działanie komisji ds. pedofilii, ale tej z ramienia Episkopatu. Nawiązał też bardziej do działań biskupa.

– To, iż biskup Ryś jako przedstawiciel KEP ds. Dialogu z Judaizmem powie bardzo delikatnie i ogólnie, iż antysemityzm jest grzechem, to nie pozostało wielki powód do tego, żeby widzieć w nim ośrodek jakiegoś sprzeciwu wobec Episkopatu. Milczącego, albo wręcz popierającego nacjonalistów i faszystów Episkopatu – przekonuje prof. Obirek.

Nasz rozmówca zwraca też uwagę na treść listu, w którym abp Ryś posługuje się ogólnikami. – To są bardzo delikatne, niezobowiązujące stwierdzenia. Dobrze, iż one padają w ogóle w przestrzeni publicznej, ale nie należy w tym widzieć jakiegoś głosu w kontrze – wskazuje profesor.

I dopytuje: – Czy on ustosunkował się do bardzo problematycznego głosu biskupa Długosza na Jasnej Górze, który stanął po stronie Roberta Bąkiewicza?

Abp Ryś został kardynałem w 2023 r. z nominacji papieża Franciszka. – Od dwóch lat poza bardzo delikatnymi sugestiami, iż być może antyimigrancka czy nacjonalistyczna retoryka nie odpowiada Kościołowi katolickiemu, nie ma z jego strony żadnego tupnięcia nogą czy uderzenia pięścią w stół, iż to nie jest katolicyzm, iż to nie jest zgodne z obecną linią Watykanu – tłumaczy prof. Obirek.

Nie ma drugiego "Rysia"?


Jeśli choćby biskup Ryś nie wyliczał grzechów Kościoła, lecąc po nazwiskach hierarchów, to i tak trafił do wiernych. Jego list zdążył rozpalić dyskusję i pokazać, iż trafił w czułe punkty – samej instytucji oraz wiernych.

– Wyszedł, zabrał głos i ludzie mają inny punkt odniesienia. Zawsze mogą się odwołać do kardynała i to dużo zmienia w układzie, który do tej pory funkcjonował. On już sporo zyskał na tych słowach, ponieważ ilość katolików, która czekała na tego typu reakcję, była prawdopodobnie niemała – ocenia o. Paweł Gużyński.

Jest też inny problem, o którym wspomina jezuita. – Nie widzę w tym momencie innego biskupa, który miałby dość odwagi, żeby stanąć obok kardynała Rysia i podobne rzeczy powiedzieć. Ale to, iż kardynał Ryś się wypowiedział, tworzy nowy ośrodek opiniotwórczy. To jest ogromnie ważne, bo przełamuje przekonanie, iż wszyscy biskupi myślą tak samo lub podobnie – dodaje.

To jaki będzie efekt listu kardynała? jeżeli choćby podpadł w Episkopacie, nie grożą mu konsekwencje, bo nie ma do tego żadnych narzędzi. – Kardynał nie podlega innym biskupom, tylko papieżowi. Tutaj nikt nie jest w stanie zrobić mu krzywdy. Co najwyżej może zostać objęty przez część biskupów ostracyzmem i zakulisowymi gierkami czy intrygami. Wiadomo jednak, iż zrobił im taki wyłom, z którym niełatwo sobie poradzą – przewiduje ojciec Gużyński.

Idź do oryginalnego materiału