Sam Shepard: w imię twardej i czułej prawdy

2 godzin temu
Zdjęcie: Sam Shepard


Dla Sheparda pogoń za sukcesem to mrzonka. W jego opowiadaniach życie jest dzikim koniem, którego nikomu jeszcze nie udało się ujarzmić.

Wyobrażam go sobie siedzącego w przydrożnym bistro, w przyczepie ciężarówki albo na stacji benzynowej. Nie wyróżnia się jakoś szczególnie, a jednak łatwo go rozpoznać. Facet w dżinsowej koszuli, z papierosem w ustach i z wyżłobieniami doświadczenia na twarzy. Kiedyś nosił długie włosy, dziś już krótko ścięte i siwe, ale wzrok buntownika pozostał. Tego nie da się chyba wymazać. Przynajmniej nie w przypadku dzieci autentycznej kontrkultury.

Co robi w bistro, w przyczepie ciężarówki lub na stacji? Ilekroć czytam jego prozę, zgaduję, iż tam właśnie pisał swoje opowiadania. Zapełniał nimi serwetki, papier służący do opakowywania towarów, może choćby ostatnie, puste strony noszonych przy sobie książek.

WIĘŹ – łączymy w czasach chaosu

Więź.pl to pogłębiona publicystyka, oryginalne śledztwa dziennikarskie i nieoczywiste podcasty – wszystko za darmo! Tu znajdziesz lifestyle myślący, przestrzeń dialogu, personalistyczną wrażliwość i opcję na rzecz skrzywdzonych.

Czytam – WIĘŹ jestem. Czytam – więc wspieram

Nie mam pojęcia, czy Sam Shepard rzeczywiście tak tworzył swoją prozę. choćby jeżeli nie, mimo wszystko wciąż tak to sobie wyobrażam. Dokładnie taką atmosferę zachowały przecież jego krótkie, choć emocjonalnie dosadne opowiadania. Są twarde i czułe. Wydaje się, iż to sprzeczność, ale Shepardowi udaje się stworzyć z nich autentyczny ogląd świata. Nie znajduję tu patosu ani nuty sentymentalizmu. Opowiadania te smakują dobrze wysmażonym befsztykiem. A jednocześnie budzą we mnie to, co piękne i szlachetne.

Człowieczeństwo nie jest ideą

Zacznijmy od kwestii zupełnie podstawowej: kim jest opisywany przez Sama Sheparda człowiek? Co to za istota, pełna sprzecznych pragnień, ale niepotrafiąca nie pragnąć czegoś więcej, prosta i złożona zarazem?

Chcąc odpowiedzieć na to pytanie, odłożę na bok liczne scenariusze i sztuki teatralne, z których Shepard jest prawdopodobnie najbardziej znany, a skupię się na tym, co akurat najbliższe polskiemu czytelnikowi – na krótkich opowiadaniach opublikowanych w dwóch zbiorach: „Wielki sen o niebie” oraz „Prując przez raj”. Te dwie książki to „mój Shepard”.

Sądzę zresztą, iż krótka forma prozatorska umożliwia wyjątkowy wgląd w człowieka właśnie dzięki temu, iż koncentruje się, niczym w soczewce, na esencji bycia osobą wyrażoną w czynie. Mamy tutaj epizod i drobną sytuację życiową, ikoniczną, a zarazem konkretną; kilka słów, skrawek dnia, pobocze, zaułek albo pokój. To małe przestrzenie wypełnione przez człowieka, który mimochodem ujawnia jakąś prawdę o sobie.

Zarówno „Wielki sen o niebie”, jak i „Prując przez raj” to wyrazisty przykład nowej amerykańskiej nowelistyki. Shepard różni się jednak od innego mistrza opowiadań, Breece’a Pancake’a, tym, iż przenikająca jego prozę surowość nie wiąże się z niewiarą w ludzką dobroć. „Wielki sen o niebie” jest twardy, owszem, bywa choćby szorstki, ale nigdy nie odbiera nadziei. Nie staniemy twarzą w twarz z podłością. Zawsze znajdujemy jakąś formę miłości oraz empatii, które skutecznie chronią przed zgorzknieniem.

Życie składa się u autora „Prując przez raj” ze spraw małych, często minionych i przegranych, czasem rozczarowujących i nędznych. Jest tam jakaś akceptacja i czuła uważność na to, co marne, a dzięki temu wyraźnie ucieleśnione

Michał Gołębiowski

Udostępnij tekst
Facebook
Twitter

Pod tym względem Shepardowi prawdopodobnie bliżej do Raymonda Carvera. W ich opowiadaniach nie ma wyraziście zarysowanej puenty. Jako czytelnicy jesteśmy świadkami prozaicznych sytuacji życiowych – to wszystko. Sens wyłania się z poczucia zawieszenia. Prawda codzienności mówi sama za siebie, nie potrzebuje domknięcia ani morału.

Co daje Shepardowi akurat taki sposób prowadzenia narracji? Człowieczeństwo nigdy nie jest dla niego abstrakcyjnym pojęciem. Nie stanowi również idei ani domkniętej opowieści. To raczej żywa rzeczywistość: dynamiczna, pełna sprzeczności, nieokiełznana jak górski strumień. Shepard stawia swoich bohaterów wobec spraw zwyczajnych, a jednak wydobywających z ludzi to, co w nich najbardziej autentyczne. To właśnie Sheparda interesuje najbardziej: prawda ukrywa pod warstwą udawania czy odgrywania ról społecznych. Kim jesteś? – zdaje się pytać pisarz. Pyta swoich bohaterów i czytelnika, oczekując odpowiedzi niejednokrotnie trudnej, ale zawsze tętniącej i przepełnionej wrażliwością.

„Już miał coś powiedzieć. Ale do kogo?, pomyślał. Powiedzieć co? W czyim imieniu? Tętno mu przyspieszyło i miał wrażenie, iż cały jego monolog wewnętrzny zbiera się w pulsującą gulę z tyłu gardła”. Tak Shepard opisuje odczucia człowieka, który nagle zdał sobie sprawę, iż ideał człowieka sukcesu, self-made mana, któremu zawierzył, uczynił z niego produkt. „Całkowicie wypełniła go pustka. Zdawała się przelatywać przez niego w pędzie na wskroś, pochłaniając każdą myśl, każde odczucie. Nie zostawiała po sobie nic prócz wszechogarniającej świadomości jego własnego oddechu” (tłum. Marek Cieślik).

Promocja!
  • Wojciech Marczewski
  • Damian Jankowski

Świat przyspiesza, ja zwalniam

39,98 49,98
Do koszyka
Książka – 39,98 49,98 E-book – 35,98 44,98

Kiedy pękają iluzje, musi wyłonić się to, co prawdziwe. Człowiek jest konkretem, jest ciałem, namacalnością, realnym byciem, oddechem, krwią i pracą. Najlepiej mówią o nim opowiadania, nie postulaty czy idee. Dlatego każde z krótkich opowiadań amerykańskiego autora zachowuje intymny nastrój. To styl, który kieruje czytelnika wprost na postaci, choćby wtedy, gdy cechuje go oszczędność, konkret i minimalizm, a ludzkie sprawy ujawniane są z dużą dozą powściągliwości.

Wielkość ujawnia się w małości

A czym jest życie? To równie ważne pytanie. Tym bardziej, iż opowieść i życie to dla autora tzw. nowej amerykańskiej nowelistyki adekwatnie synonimy. Istnieje się po to, aby snuć historie i dzięki nim. Człowiek nie jest, jak chciał Martin Heidegger, bytem ku śmierci. Jest bytem ku opowieści.

Shepard jest przy tym realistą. Często surowym, choć niepozbawionym lirycznej czułości i czujności. Życie jest więc dla niego adekwatnym bohaterem opowieści, ludzie jedynie w nim uczestniczą, włączają się w jego nurt, a dzięki temu są bardziej sobą. Są też bardziej razem, partycypując w tej samej rzeczywistości, która pozostaje organiczna i żywa.

Zresztą stwierdziłem wcześniej, iż proza Sheparda dotyka tego, co można by nazwać konkretem codzienności. Jest to, jak się okazuje, wrażliwe miejsce, zbudowane z żywej tkanki. Życie składa się u autora „Prując przez raj” ze spraw małych, często minionych i przegranych, czasem rozczarowujących i nędznych. Jest tam jakaś akceptacja i czuła uważność na to, co marne, a dzięki temu wyraźnie ucieleśnione.

Bywa, iż kiedy sięgam po opowiadania amerykańskiego autora, w głowie wybrzmiewa mi piosenka grupy Eagles, „Tequila Sunrise”. Łagodne akustyczne brzmienia, Glenn Frey śpiewający, iż „gapiąc się bezczynnie w niebo powiedziałem sobie do widzenia, był tylko najemnikiem wynajętym przez własne marzenia, a dni mijają”. Podobnie jest w „Wielkim śnie o niebie”. Znajdziemy tu smutek, ale nie rozpacz, złamanie, ale nie bez ciepłych promieni zachodzącego słońca na twarzy. To cały Shepard.

„Odcinała wielki plaster arbuza na blacie kuchennym jednym z tych noży do chleba ze stali nierdzewnej z falistym, ząbkowanym ostrzem” – czytamy w opowiadaniu „Pilniejsze przypadki”. „Podszedłem do niej od tyłu i obejmując ją w talii, zacząłem zlizywać pot z jej karku. Przechyliła głowę, zbliżając ją do mojej i nie przestając się przerzynać przez czerwony miąższ arbuza, a kiedy dotarła do skórki, docisnęła nóż dodatkowym drobnym ruchem z jedną dłonią na trzonku”. Nieopatrznie ostrze trafiło na jego palec, trysnęła krew i kawałek ciała spadł na blat. Oboje pojechali do szpitala.

I zakończenie: „Wróciliśmy samochodem do domu, gdzie zmyliśmy całą krew z kuchni. Ze wszystkich chromowanych urządzeń, szafek, płytek podłogowych. Pracując przy tym, wymienialiśmy się swoimi wrażeniami z wypadku. Były zasadniczo takie same. Żadne z nas nie rozumiało, skąd się bierze cała ta krew, skoro nie robimy nic, tylko się całujemy” (tłum. Marek Cieślik).

Tak wygląda esencja życia. Jest ono nieprzewidywalne, niedoskonałe, obrazujące swoje pełne oblicze przez codziennie przypadki, które wymykają się naszej uwadze i kontroli. Miłość istnieje, ale pamiętajmy – ona rani. Dzięki temu jest jednak prawdziwa.

Marzenia i rozczarowania Ameryką

Nie da się uniknąć stwierdzenia, iż ważnym, a raczej niezbędnym elementem twórczości Sheparda jest Ameryka. Czy można sobie wyobrazić lepszego scenarzystę dla słynnego filmu „Paryż, Teksas” w reżyserii Wima Wendesa? To chyba najbardziej amerykański obraz w historii współczesnego kina. Czuć go dymem papierosów Marlboro, gorącym wiatrem wiejącym od strony pustyni i sosem barbeque.

Ale jeżeli chodzi o Amerykę, Shepard jest zwykle subtelnym ironistą. Przepełnia go wprawdzie miłość do kraju wolności, choć, tak jak to było u bitników i hipisów, autor „Prując przez raj” nie wierzy w amerykański sen. Zamiast tego uśmiecha się pod nosem, obserwując tych, którzy tracą czas na próby upolowania wielkiej ryby o różnych imionach: prestiż, sukces albo znaczenie. Wydaje się, iż dla Sheparda nie ma czegoś takiego, to wszystko mrzonki, bo życie jest dzikim koniem, którego nikomu jeszcze nie udało się ujarzmić i dosiąść. Wszyscy, którzy próbowali, spadli na plecy i poobijali sobie ciało.

Ale może Ameryka jest, jakkolwiek to zabrzmi, potrzebna w planie Boga, tyle iż jej znaczenie wśród narodów świata okazuje się nieoczywiste i przewrotne? Z jednej strony obiecuje wspaniałą szansę, a z drugiej – przywraca śmiałków do parteru. Może takie ma posłannictwo? Przecież dzięki temu napięciu ludzka dusza, o ile nie umrze w cynizmie, zaczyna widzieć rzeczywistość taką, jaka ona naprawdę jest.

A jaka jest? Twarda i czuła – myślę, iż pod tym stwierdzeniem stary kontrkulturowiec w dżinsie, Sam Shepard, mógłby się podpisać. Tego, w każdym razie, nieustannie uczy mnie jego proza. Mówi mi, iż dobro nie musi być łatwe. Może być szorstkie i sękate, ale dzięki temu dla wrażliwego serca stanie się ono tym bardziej ucieleśnione i konkretne.

Idź do oryginalnego materiału