Tu miliarder buduje gigantyczny pomnik Matki Boskiej. W sieci oburzenie, ale mieszkańcy czują dumę

8 godzin temu
– Mam nadzieję, iż do 15 sierpnia 2026 roku zdążymy wszystko zrobić – mówi nam proboszcz parafii w Kikole, do której należy wieś Konotopie. To w niej powstaje największy na świecie pomnik Matki Boskiej, który zdążył rozsławić ją na całą Polskę. – Praca wre. Dźwigi chodzą każdego dnia. Zaczynają o 7 rano, pracują choćby w soboty – mówią mieszkańcy. Tak figura zmienia to miejsce. Choć proboszcz oponuje, iż tu chodzi o coś innego. – To ważne dla całej Ojczyzny, a kto wie, czy nie dla świata – mówi.


Sołtys Konotopii widzi budowę z okna. W linii prostej to ok. pół kilometra od jego domu, ale wszystko widać.

– Z ziemi wychodzi cokół. To już jest bardzo, bardzo duże, a to dopiero początek. Podstawa ma może z 8-10 metrów średnicy. Już teraz robi to wrażenie, ale jeszcze nie jest skończona. Figura będzie dopiero na niej. Będzie też taras widokowy, ma być winda. To będzie potężne. Każdy jest ciekawy, jaki będzie efekt na końcu. Wszyscy w okolicy, pozytywnie odnoszą się do tej budowy – relacjonuje nam Mieczysław Grębicki.

"Kupili gospodarstwo, wyburzyli wszystkie budynki. Tu stawiają pomnik"


Sołtys obserwuje, iż na budowie codziennie pracuje ok. 20-30 osób. Codziennie chodzą dwa duże dźwigi. – Praca wre. Dźwigi chodzą każdego dnia. Zaczynają o 7 rano, pracują choćby do 17.00 i w soboty. Pomnik ma być oddany do użytku do końca maja przyszłego roku, a 15 sierpnia ma być poświęcenie – opowiada.

To dopiero za rok, ale już teraz myśli o tym, iż będzie to bardzo duża uroczystość. Historyczne wydarzenie.

– Każdy jest ciekawy, kto przyjedzie, ile będzie osób. Już się o tym mówi. Domyślamy się, iż przyjedzie wysoka hierarchia kościelna. Na pewno będzie dużo ludzi. Wcześniej w okolicy raczej nie było takiego wydarzenia. Nie było też tak dużej budowy – mówi.

Mieszkańcy odczuwają już, iż wzbudza ona coraz większe zainteresowanie poza ich wsią.

– Słyszę, iż samochody zatrzymują się, żeby ją zobaczyć. Sam widzę, jak kierowcy zwalniają na krajowej 10. i patrzą – mówi Mieczysław Grębicki. Poczuł też już, iż Konotopie przez figurę zrobiły się w Polsce znane.

Był na przykład na spotkaniu sołtysów w Toruniu, które organizował marszałek województwa. Nagle wywiązała się rozmowa, iż gdzieś niedaleko budują potężny pomnik Matki Boskiej Bolesnej. – Nie znali mnie. Wtrąciłem się, iż ja jestem stamtąd. Zaraz zaczęli mnie wypytywać – wspomina.

Jak zapowiadają pomysłodawcy, pomnik osiągnie wysokość 55 metrów i będzie wyższy niż figura Jezusa w Rio de Janeiro i Chrystus w Świebodzinie. Sama figura ma liczyć 40,6 metrów, a platforma w kształcie korony, na której stanie 15 m.

Nikt w Polsce jeszcze czegoś takiego nie widział.

– Niektórzy mieszkańcy byli w Świebodzinie, widzieli tam pomnik Jezusa. A ten ma być jeszcze większy. To był szok. Wszystko działo się nagle. W tym miejscu było gospodarstwo na sprzedaż. Nikt nie chciał go kupić. Wreszcie państwo Karkosikowie je kupili. Wyburzyli wszystkie budynki, łącznie z nowym domem. I właśnie tu stawiają ten pomnik – opowiada sołtys.

Mieczysław Grębicki przesyła nam zdjęcia z placu budowy. Tak wygląda dziś monumentalna podstawa, na której stanie Matka Boska w koronie.

"Budowa postępuje z dnia na dzień". Komentarze: "Pycha, pogoń za ziemską sławą"


Konotopie to bardzo nieduża, rolnicza, wieś w województwie kujawsko-pomorskim. Liczy kilka ponad 100 mieszkańców. Wokół są praktycznie same gospodarstwa rolne. – Tu nie ma nic. Tylko ta budowla, a reszta to pola – mówi sołtys.

O budowie pomnika zrobiło się głośno na początku tego roku. W styczniu do Konotopii ruszyły ogólnopolskie media. Wszyscy chcieli zobaczyć miejscowość, gdzie Roman Karkosik, miliarder i jeden z najbogatszych Polaków, postanowił wraz z żoną Grażyną, wybudować największy na świecie pomnik Matki Boskiej. Wtedy nie było tam jeszcze nic. Dziś widać pierwsze efekty.

– Budowa postępuje z dnia na dzień. Roboty nie ustają, cały czas budowa idzie prężnie. Kiedy przejeżdżam w stronę Lipna to jakby z dnia na dzień coraz bardziej się rozpina. Dla nas i dla całej gminy to coś pięknego, iż akurat tutaj znalazł się taki darczyńca i wyszedł z taką inicjatywą. To wielki zaszczyt, iż będziemy mieli taką figurę Matki Boskiej. Możemy się tylko cieszyć. Będziemy mieli się czym pochwalić – reaguje Anna Sarnowska, sołtys pobliskiej miejscowości Moszczonne.

Opowiada, iż rodzina z Polski też jest interesująca postępu prac. – Na bieżąco podsyłam im artykuły i filmiki. Na razie są tylko postumenty, ale już teraz jest to duże. Już na tym etapie budowa robi wrażenie. Czy jedzie się od strony Lipna, czy od Kikoła to z daleka widać, iż coś się dzieje. Zwraca to uwagę – mówi.

Ostatnio na miejsce udali się dziennikarze lokalnych portali, pokazali najnowsze zdjęcia. Na nowo wokół inwestycji odżyły dyskusje w internecie.

"Pycha kroczy przed upadkiem!", "To już nie ma nic wspólnego z nauką Chrystusa. To ludzka pogoń za ziemską sławą, pychą i sama nie wiem czym jeszcze", "Miliarder miał kaprys i urzędnicy bez mrugnięcia okiem przyklepali tę gigantomachię..." – czytam komentarze pod ostatnimi artykułami. Ludzie piszą, iż mogli przeznaczyć pieniądze na coś innego. Na przykład na chore dzieci.

Fot. Screen/Facebook


Szybko przekonujemy się, iż tu takie komentarze nie trafiają na podatny grunt.

– Gdy budowane są inne obiekty, powiedzmy nie Boże, to nikt nie ma pretensji, iż nie można tych pieniędzy wydać na szpitale, domy dziecka, czy inne rzeczy. A jak coś jest poświęcone Matce Bożej to jest wielki problem. Ja się pytam tych ludzi, o co chodzi? – reaguje w rozmowie z naTemat proboszcz parafii pw. św. Wojciecha w Kikole.

Dodaje: – Mam nadzieję, iż do 15 sierpnia 2026 roku zdążymy wszystko zrobić.

Kim jest małżeństwo Karkosików? – Mieszkają w pałacu. Ufundowali kaplicę


Region jest religijny. Z religijności znana jest też małżeństwo fundatorów pomnika. Grażyna i Roman Karkosik mieszkają w pobliskim Kikole. To wieś gminna 4 minuty samochodem stąd. Jak mówią tu ludzie – mieszkają w pałacu.

– Kiedyś mieszkał w nim dziedzic, który był właścicielem dóbr kikolskich. Po II wojnie światowej, gdy państwo przejęło pałac, był tam ośrodek wypoczynkowy należący do Przedsiębiorstwa Instalacji Przemysłowych "Instal" z Rzeszowa. Potem kupili go państwo Karkosikowie i wyremontowali. Kiedyś teren był ogrodzony siatką. Oni ogrodzili go murem z cegły i kamienia. Elegancko jest to zrobione – opowiada Zbigniew Grębicki.

To piękny zespół pałacowy z XVIII wieku. Z parkiem założonym w wieku XIX. Anna Sarnowska wspomina, iż klasa jej córki była tam w ubiegłym roku z wizytą. Wychowawczyni klasy wyszła z niecodzienną inicjatywą i pani Grażyna Karkosik się zgodziła. Dzieci poszły obejrzeć ogród.

– Ogólnie oboje są dość anonimowi. Bardziej widzialna jest tylko pani Grażyna. Można ją spotkać w kościele. Zawsze uczestniczy w różnych uroczystościach. Natomiast jeszcze do niedawna ludzie nie kojarzyli pana Karkosika i nie wiedzieli, iż mieszka w pałacu – mówi Anna Sarnowska.

Zbigniew Grębicki również bardziej kojarzy Grażynę Karkosik. – Pani Karkosikowa jest tu znana. Często ją widzę. Jest bardzo religijna. Widać ją w kościele. Jak były dożynki zawsze coś sponsorowali. Natomiast on kiedyś więcej wyjeżdżał. Słyszeliśmy, iż chorował. To spokojni ludzie. Żaden rozrywkowy styl życia – mówi.

Nazwisko jest tu znane również z innej, religijnej, inwestycji. To Sanktuarium Matki Bolesnej w Konotopiu – kaplica, którą ufundowali w 2010 roku w miejscu starej i zrujnowanej, w której znajduje się 55-centymetrowa figura Matki Boskiej Bolesnej. Od lat do tego miejsca z okolicy ciągną pielgrzymki.

– Co roku, w pierwszą niedzielę maja z Moszczonna organizujemy pieszą pielgrzymkę do kapliczki w Konotopiu. Tak jest od zawsze, chodziłam w niej jeszcze jako dziecko. I jako dziecko pamiętam, iż to była bardzo uboga kapliczka. Dzięki państwu Karkosikom ta kapliczka została odbudowana – mówi Anna Sarnowska.

Proboszcz: – Jest to natchnienie Boże. To znak, iż Maryja istnieje


Budową gigantycznego pomnika Matki Boskiej małżeństwo chce wyrazić wdzięczność.

W Konotopiu liczą też na rozwój. Na przyjazd turystów. Dziś na przykład w okolicy nie ma żadnego hotelu. Ale nie jest to też rejon turystyczny.

– Tu są tylko pola. Nie ma żadnych atrakcji turystycznych – mówi sołtys. Przypomina sobie, jak przed laty pierwszy raz był w Licheniu. Wtedy też nic tam nie było. Z czasem zaczęły powstawać parkingi, gastronomia, potężna bazylika i gigantyczna infrastruktura wokół.

Ale czy tu też rozwój mógłby kiedyś pójść w tym kierunku? Na razie nikt o tym nie myśli. A proboszcz parafii w Kikole choćby zżyma się na takie myślenie.

– Tu nie chodzi o ludzi i turystów. Tu chodzi o wiarę. O to, iż figura Matki Boskiej jest wynikiem wiary tych ludzi, którzy ją stawiają – podkreśla. Mówi też, iż nie chodzi o to, iż figura jest ważna dla lokalnej społeczności.

– To jest ważne dla całej naszej Ojczyzny. Kto wie, czy nie dla świata. Trzeba patrzeć na to w innych kategoriach, nie tylko czysto materialnych. Nie możemy tego rozpatrywać tylko w kategoriach ludzkich. Tu istotny jest nie tylko materialny wymiar, ale przede wszystkim duchowy. jeżeli patrzymy na kontekst powstawania tego dzieła, to jest to natchnienie Boże – reaguje w rozmowie z naTemat.

Fot. Mieczysław Grębicki


Oczywiście, jak dodaje, ludzie będą przyjeżdżać, żeby zobaczyć pomnik. I będą o nim rozmawiać. – I dobrze. Niech patrzą. Niech rozmawiają. To jest znak Bożej obecności pośród swego ludu. Znak, iż Bóg istnieje. Kiedy ludzie nas atakują i mówią, iż go nie ma, to teraz mają znak. I znak, iż Maryja istnieje. Bo nie stawia się tak wielkiego pomnika osobie, której nie ma – uważa.

Według proboszcza fakt, iż figura Matki Boskiej będzie tak duża to również pewien znak.

– Bo każdy, kto na nią spojrzy, musi spojrzeć w niebo. Nie ma innej możliwości. Może wreszcie wielu ludzi coś zrozumie. Może inaczej spojrzą na to niebo. Może coś zauważą – mówi.

Idź do oryginalnego materiału