„Nie poszedłem tam z zamiarem zabicia” – Tomasz J. odpowiada za zabójstwo proboszcza z Kłobucka. Grozi mu dożywocie

10 godzin temu
Zdjęcie: zabójstwo


W poniedziałek, 15 grudnia, w Sądzie Okręgowym w Częstochowie rozpoczął się proces mężczyzny podejrzanego o zabójstwo ks. Grzegorza Dymka, do którego doszło w lutym 2025 roku na terenie plebanii jednej z kłobuckich parafii. Jak ustaliła prokuratura, mężczyzna zaatakował duchownego w garażu, związał mu ręce i owinął twarz taśmą streczową, uniemożliwiając mu oddychanie.

Tomasz J. składał wyjaśnienia i odpowiadał na pytania sądu. – Nie poszedłem tam z zamiarem zabicia – powiedział. Oskarżony przyznał, iż planował kradzież, jednak zaprzeczył, jakoby działał z zamiarem zabicia duchownego. Miał jednak ze sobą trytytki oraz taśmę, a na głowie kominiarkę. Tłumaczył, iż do przestępstwa skłoniły go problemy finansowe oraz – jak twierdził – oszustwo, którego padł ofiarą. – W domu była trudna sytuacja: żona złożyła pozew o rozwód i alimenty, a syn ciągle mnie naciskał – tłumaczył Tomasz J.

Według oskarżonego ksiądz przyłapał go podczas próby kradzieży i doszło do szamotaniny. Mężczyzna twierdził, iż próbował się uwolnić, ale duchowny go nie puszczał. Oskarżony zapewniał, iż chciał jedynie obezwładnić księdza i sądził, iż taśmą owinął mu ręce, a nie głowę. Jak tłumaczył, było ciemno i nie widział dokładnie, co się dzieje.

– Nie jestem w stanie żyć z myślą, iż zabiłem człowieka, myślę o samobójstwie, a w sercu mam pustkę i żal, straszny ból – powiedział Tomasz J. do braci ks. Grzegorza Dymka, którzy w tej sprawie są oskarżycielami posiłkowymi:

Oskarżony w toku zeznań przyznał też, iż leczył się u psychiatry i dwa razy uczestniczył w odwyku alkoholowym. Za zabójstwo księdza grozi mu dożywocie.

Idź do oryginalnego materiału