Skoro można wyłudzić mieszkanie od emeryta i zostać prezydentem, to nie ma się co dziwić, iż takie postawy będą teraz w modzie, a choćby mogą stanowić pewien wzór postępowania.
Oto najnowszy hit z tej formy przedsiębiorczości. Wziął ostatnio przykład z prezydenta elekta proboszcz z miejscowości Przypki pod Piasecznem koło Warszawy. Z biednego parafianina zrobił bezdomnego, bo zabrał mu mieszkanie w zamian za opiekę. No, ale opieka to taka iście prezydencka była — czyli lipa na papierze i dla frajerów.
Proboszcz obiecał, parafianin uwierzył, ale gdy mieszkanie już zostało profesjonalnie i w stylu Nawrockiego wyłudzone, to ani dachu nad głową, ani jedzenia poszkodowany „bidus” nie zobaczył.
Ksiądz z Przypek to dobry Polak i prawdziwy chrześcijanin, bo na polowania chodził i strzelbę w parafii trzymał nie od parady. We wsi mówią, iż do bezdomnych zwierzaków potrafił dla rozrywki strzelać, a na parafian krzyczał, iż mało kasy na Kościół dają.
Tak jak pan Karol Nawrocki, nasz cudowny bokser-prezydent, ksiądz nie dał sobie w kaszę dmuchać. Gdy pojawiły się problemy, sprawę rozwiązał po męsku — i w gangsterskim stylu.
Gdy zrobiony na mieszkanie parafianin-emeryt zbyt natarczywie domagał się świadczeń i pomocy, doprowadzony do słusznej irytacji ksiądz walnął go — w ramach miłości bliźniego — siekierą w łeb i oblał kanistrem benzyny. Problem został rozwiązany na lata, bo zaatakowany emeryt zmarł w szpitalu na skutek odniesionych ran.
Całe zajście z płonącym emerytem widział w lesie przypadkowy rowerzysta, który zapisał numery rejestracyjne auta proboszcza, którym ten dawał słusznie dyla z miejsca zbrodni. Niebawem policja siepacza Tuska zjawiła się na plebanii i aresztowała krewkiego księdza-patriotę.
Zabitego nikt we wsi nie żałuje, bo co komu po biedaku. Przykościelne baby narzekają jedynie, iż teraz to nie ma kto mszy we wsi odprawiać i może by tak puścili już tego księdza. Tylko żeby z siekierą na mszę nie przychodził.
Biskup się modli i też żałuje, iż na skutek scen jak z westernu nie ma kto kasy z tacy zbierać. Ale kto wie? Jak Pan Bóg da, to może Karol Nawrocki ułaskawi swego pilnego ucznia? Przecież jak Polska Polską, nie może tak być, by święty człowiek, czyli ksiądz, po aresztach się błąkał.
Wszystko to przerażające, ale prawdziwe. To się dzieje. Teraz i tutaj.
Jak pisał genialny poeta Ildefons Gałczyński przed laty: Skumbrie w tomacie. Skumbrie w tomacie. Chcieliście Polski, no to ją macie.
Krzysztof Skiba